Pinterest
Jak to się stało że jestem Weganką?
Początek był bardzo desperacki. Na kontrolnych badaniach lekarz stwierdził u mnie poważną chorobę i zalecił natychmiastową operację. Słowa te dźwięczą mi do dziś w głowie... Pojawiły się żale i pytania do siebie, Boga, świata jak to możliwe? Nie palę, odżywiamy się normalnie bo gotuję obiady w domu, badam się systematycznie, mój system odpornościowy jest ok bo nigdy nie choruję. NIGDY! Do tego momentu.
Po przyjściu do domu zaczęłam szukać informacji u Doktora Googla skąd to i jakie są rokowania. I wtedy pojawiła się myśl że się nie dam tak łatwo i spróbuje różnych innych sposobów leczenia. Wywalczyłam u Pani doktor miesiąc czasu, w międzyczasie poszłam jeszcze na konsultację do innego lekarza który potwierdził diagnozę a potem zaczęłam zmieniać życie dzień po dniu;)
Na pierwszy ogień poszło mięso - odstawiłam je zupełnie. Potem cukier, biała mąka i ograniczyłam sól a co najważniejsze odstawiłam kawę gdzie byłam od niej uzależniona całkowicie tak jak i od cukru. Zaczęłam pić soki świeżo wyciskane z warzyw do 8 szklanek dziennie. Masę sałatek, orzechów, kasz i owoców.
Szukając nowych przepisów docierałam do różnych informacji na temat jedzenia jak jest trute, na temat szczepionek, antybiotyków i innych strasznych rzeczy które nam robi przemysł spożywczy.
Naukowo jest już udowodnione że takie jedzenie powoduje wiele chorób również tych śmiertelnych.
Trafiłam też na film ZIEMIANIE który mną wstrząsnął i już nie tylko ze względów zdrowotnych nie chciałam jeść mięsa ale również ze względów moralnych. Uważam że to co jemy jest naszym wyborem ale tylko pod warunkiem że znamy cała prawdę a nie tylko to co widzimy w reklamach. Zawsze wiedziałam że zwierzęta nie są poprzez zagłaskanie zabijane w rzeźniach ale uciekałam od tych tematów bo to przecież takie straszne... a potem szłam robić kurczaka na obiad -cóż za hipokryzja.
Potem już poszło jak lawina. Moja rodzina mi się przyglądała i myślała że to przejdzie i jest to strach przed chorobą. Aż nadszedł dzień wizyty u lekarza. Wyniki były zupełnie inne. Parametry morfologii miałam książkowe. Markery nowotworowe się unormowały a operacja okazała się być małym zabiegiem. Lekarka powiedziała że nie wiem co Pani robi ale niech robi to Pani nadal;)
W tym momencie przekonała się też moja rodzina do zmiany stylu życia.
Pierwsze pół roku byliśmy wegetarianami ale kiedy dowiedziałam się że krowy są sztucznie zapładniane żeby dawać mleko a potem dojone trzy razy dziennie i z wycieńczenia żyją od 3 do 6 lat a z ich obolałych wymion wraz z mlekiem jest ściągana też ropa to odrzuciliśmy też sery, mleko, masło i wszystkie produkty mleczne.
Od razu zaznaczę dla wszystkich osób którym tak jak mi wmówiono w dzieciństwie "Pij mleko będziesz wielki" TO BZDURA ! O wiele więcej białka jest np. w warzywach strączkowych i świetnie się wchłania ;)
Wiem że ten post jest bardzo osobisty i może nazbyt. Zastanawiałam się nad jego napisaniem kilka miesięcy i stwierdziłam że może to komuś pomoże tak jak mi pomogła zmiana diety, troszkę sportu bo to właśnie podczas choroby znalazłam siłę i motywację aby rozpocząć moją przygodę z bieganiem i to wtedy pobiegłam swój pierwszy bieg z okazji Dnia Kobiet ;) Zaczęłam też ćwiczyć jogę i uczyć jak wyciszać i koncentrować na tym co jest tu i teraz.
Pewnie pojawiają się pytania to co Wy jecie? ;)
Jemy zdrowo i prosto a kiedy chcę coś wyszukanego to korzystam z przepisów:
Pozdrawiam Was zdrowa, szczęśliwa i pełna miłości do zwierząt
:-D :-D :-D wspanialy post! Alez sie ciesze, ze weganizm korzystnie wplynal na Twoje zdrowie!!! I ja zostalam weganka po obejrzeniu earthlings... moj maz poszedl w moje slady kilka tygodni pozniej I synek tez..Od tego czasu (a sa to juz prawie 2lata) moj maz nie mial ataku astmy a mojemu synkowi zniknelo AZS :-) Ciesze sie, ze coraz wiecej ludzi wybiera droge lepsza dla naszego zdrowia, zwierzakow, ludzkosci i naszej planety :-) pozdrawiam cieplo :-) :-)
OdpowiedzUsuńJa również się cieszę że jest nas coraz więcej;) A szczerze mówiąc nie spodziewalam się że aż tak dużo w moim otoczeniu. Ludzie chyba boją się o tym mówić ...
UsuńPozdrawiam;)
Wspaniały post! Jesteś doskonałym przykładem na to, że jak się czegoś naprawdę chce, i w to wierzy, to można wszystko osiągnąć. Mam osoby w swoim otoczeniu, które też pokonały chorobę właśnie zmianą diety i stylu życia. Dużo zdrówka życzę :)
OdpowiedzUsuńGratuluję przemiany i silnej woli! Ja jestem mięsożercą, ale też często sięgam po przepisy z jadłonomii :) w dobrym zdrowiu styl życia ma największe znaczenie :)
OdpowiedzUsuńTak przepisy są tam świetne dla każdego;)
UsuńPozdrawiam;)
To dobrze, że taka dieta Ci służy. Ale nie zawsze tak jest. Ja mogę tylko dodać, że przez niemal 20 lat bycia wegetarianką spotykałam się z nastawieniem innych ludzi na to, że będę ich straszyć i próbować nawracać. Dlatego nigdy nie wypowiedziała bym się w tym tonie ;-) Teraz od czasu do czasu jem kurczaka, zwyczajnie dlatego, że kieruję się tym, czego mój organizm potrzebuje. Nie jestem już wege, może kiedyś znowu będę, czas pokaże. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJest to trudny temat i różnie odbierany ale liczę że może komuś pomoże to co napisałam i pozwoli szerzej zobaczyć co się wyrabia w rzeźniach...
UsuńTrzymam kciuki i życzę zdrówka;)
Podziwiam Cię i troszkę zazdroszczę determinacji i motywacji. Fascynuje mnie weganizm, ale jestem zbytnią zwolenniczką mięsa... Mam też zatwardziałego mięsożercę w domu, a gotować na dwa garnki, to niestety trochę dla mnie nieekonomiczne. Tymczasem sobie biegam, nie za dużo, bo mam bolesną kontuzję, która odnawia się, ilekroć przesadzę z ruchem. Wczoraj byłam też na pierwszych zajęciach z jogi i jestem mega zadowolona. Kawę, moją miłość, musiałam porzucić ze względów zdrowotnych... A za Ciebie trzymam kciuki i dużo zdrówka życzę!
OdpowiedzUsuńJa też najpierw gotowałam na dwa garnki i wiele z nas tak zaczynała ale skoro lubisz smak mięsa to rozumiem że jeszcze nie tan moment. Ja od zawsze jadłam go mało i było mi łatwo mięso odstawić. Może kiedyś...;)
UsuńFajnie że zaczęłaś ćwiczyć jogę bo ona daje bardzo dużo ;)
Pozdrawiam;)
Podziwiam, zazdroszczę i ...by może spróbuję sama przestawić swoje nawyki żywieniowe, bo myślę o tym od jakiegoś czasu. Dzięki Aga za ten post!
OdpowiedzUsuńAga -ja tez zmieniłam absolutnie swój tryb odżywiania. Jestem ichtiwegetarianką. Lubie jajka i z nich nie chce zrezygnować, choćby ze względu na wit b12. Mleka i kawy nie piłam nigdy. Do serów wszelkiej masci nie ciągnie mnie wcale. Gdy oglądnęłam film "Ziemianie" wyłam jak bóbr, to utwierdziło mnie ze jestem na właściwej drodze.
OdpowiedzUsuńJa zmieniłam dietę nie ze względu na zdrowie, ale ze wzgledu na to ze przybierałam na wadze w sposób nie kontrolowany. Gdy zagłębiłam sie w temacie to zdałam sobie wreszcie sprawę ze wraz z mięsem dostarczam swojemu szacownemu wnętrzu wszystko co najgorsze -wraz z hormonem stresu. Brrrrrrrrrrr!!!
Od 7 miesięcy jestem wolna od tego syfu. Pije soki z własnej wyciskarki i jem jak najwięcej surowych pokarmów.
Moj oddech jest świeży i skóra pachnie :)
Jestem szczęśliwa i zdrowa-NICZEGO MI NIE BRAKUJE :))
pozdrawiam cie gorąco
Lucy
Mądra, zdrowa kobietka ;) Gratuluję i trzymam kciuki;)
UsuńCieszę się, że coraz więcej się mówi i robi w zakresie zdrowego odzywiania. Tak drastycznie nie zmieniłam swojego sposobu na życie ale z mięsożernej Kaśki, która pochłaniała je 6 razy w tygodniu wystarcza mi 2 razy. Cukru i białej mąki w ogóle nie uzywam choc to wszystko trwało stopniowo. Nawet moje dzieci akceptują zamienniki i uważaja, że jedzenie może być smaczne bez nutelli ze słoika tylko zrobionej z daktyli:-) Trzymam kochana kciuki za Ciebie i wierzę, że teraz będzie tylko lepiej:-) Buziak
OdpowiedzUsuńPolecam Ci bardzo blog z "niezakwaszającymi" przepisami - SMAKOTERAPIA.
OdpowiedzUsuńAga! Ja muszę z Tobą porozmawiać kiedyś dłużej i więcej. tym postem mnie kupiłaś całą...ja od 1,5 roku nie jem zbóż i glutenu, ale nadal walczę z uzależnieniem od cukru i ciągłą chęcią na mleczne. do tej pory nie udawało mi się zmienić nawyków też dlatego, że mój mąż bardzo lubi mięso i mleczne, a dzieci jogurty (ale naturalne). Teraz mąż właśnie miał złe wyniki i sam zmienił swoje odżywianie. niedawno wspomniał ze chciałby próbować bez mięsa...będziesz moją podporą?
OdpowiedzUsuńZ miłą chęcią;) Chętnie się z Tobą spotkam i podzielę swoimi doświadczeniami;)
UsuńWitaj, Agnieszko. Chciałabym Ci powiedzieć kilka rzeczy. Po pierwsze: od dawna do Ciebie zaglądam, bo jesteś niesłychanie inspirującą babką:) Lubię zaglądać do Twojej kuchni i salonu. Nie komentowałam dotychczas, ale dzisiejszy wpis obudził we mnie taką potrzebę. Po drugie: gratuluję Ci odwagi do podjęcia naturalnej terapii i bardzo cieszę się, że doświadczylaś jej pozytywnych skutków. Przypuszczam, że w swoich wyborach opierałaś się między innymi na terapii Gersona. Ja też się tym interesuję i takie doświadczenie jak Twoje napełnia mnie szczególnym optymizmem. Również bieganie jest mi bliskie. Chciałabym przy tej okazji zaprosić Cię na mojego bloga: ziarenkamaku.blogspot.com Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i trzymam kciuki za Twoje zdrowie.
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za miłe słowa;)
UsuńTak jedna z terapii to Gersona i bardzo ją sobie chwalę ;)
Pozdrawiam cieplutko;)
Nie do końca rozumiem rezygnację z mleka, czy jaj, skoro można je kupować od ludzi, którzy zwierząt nie męczą i nie napędzają sztucznie produkcji. Nawet w moim mieście, które żadną metropolią nie jest można kupić jajka, mleko i jego przetwory od gospodarza. Fakt, trzeba wstać wcześnie rano, bo taki gospodarz dużo towaru nie ma i kto pierwszy ten lepszy, ale moim zdaniem warto. Sama bez nabiału nie wyobrażam sobie życia - być może to kwestia grupy krwi. Moja jest podobno predysponowana do spożywania tego rodzaju pokarmu.
OdpowiedzUsuńGratuluję zmian na lepsze i życzę kolejnych dobrych wyników :) Chętnie poczytam więcej na temat wpływu jaki zmiana diety miała na Twoje zdrowie, jeśli będziesz miała ochotę więcej o tym pisać.
Pozdrawiam
Dopiero teraz trafiłam na Ten wpis:) byłam na wege dwa lata, a potem zaszłam w ciąże i wróciłam niestety do jedzenia wszystkiego.. potem choroba..a teraz .. teraz skłaniam się do witarianizmu:) po surowiźnie czuję się najlepiej. jem jeszcze jeden ciepły posiłek dziennie, bo karmie małą piersią.. no i są rzeczy , których nie lubię surowych jak boczniak np:)Zazdroszcze,że i rodzinka u ciebie wspiera u mnie są zatwardziali miesomleko żercy hehe, więc prowadze 2 kuchnie:)
OdpowiedzUsuńU mnie też się już troszkę zmieniło i rodzinka raz w tyg zażyczyła sobie mięso wiec też gotuje im. Ale wole to niż bunt na pokładzie :)
UsuńBrawo i oklaski. przesyłam Ci moc uścisków, bo siły Ci nie potrzeba - jesteś silną Kobietą, zdeterminowaną i mega wielką :) Uwielbiam takich ludzi, którzy biorą sprawy w swoje ręce i zmieniają życie nie tylko swoje ale i swoich bliższych na lepsze. Wiesz , że istnieją już takie kliniki (niestety za granicami naszego kraju) gdzie leczą wszystkie choroby, odpowiednimi dietami a nie lekami :) Tak w naszym jedzeniu jest zdecydowanie za dużo chemii. My sami zmieniliśmy tryb naszego żywienia - w dużej mierze zmiana była spowodowana również chorobą mojego Męża- ale na taki wysoki lewel jeszcze nie wskoczyliśmy . Pozdrawiam i ściskam Cię serdecznie oraz chylę czoła
OdpowiedzUsuńDziękuję;) Wam również zdrowia życzę;) Jeśli chodzi o kliniki odnośnie leczenia jedzeniem to u nas też już są;) np. Dr. Dąbrowskiej ja jeszcze tam nie byłam ale byli znajomi i bardzo sobie chwalili;)
UsuńLubię jedzenie wegetariańskie i wegańskie - mój ukochany mniej...
OdpowiedzUsuń