Witajcie;)
Dziś odpowiadam na pytanie które jakiś czas temu zadałam swojej rodzinie:
"Czy na jedzeniu można zaoszczędzić?"
Mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć TAK. Zwłaszcza że przeciętna, polska, czteroosobowa rodzina wydaje 25% swojego dochodu na jedzenie.
Dodam tylko że nie jestem żadnym ekspertem w tej dziedzinie tylko gospodynią szukającą oszczędności ;)
Zacznę od tego że dobrze jest prowadzić budżet domowy który rozświetla nam wiele kwestii gdzie nasze pieniądze się podziały. Wiem że wszyscy o tym mówią i wiele osób nie chce się bawić w spisywanie paragonów ale to właśnie nam pokaże gdzie robimy błędy.
Podczas pierwszego miesiąca spisywania wydatków zauważyliśmy że sporo jemy po za domem kiedy jedzenie w lodówce się marnowało.
Trochę prostej matematyki:
To już nam obrazuje jak dużo pieniędzy idzie tylko na te trzy punkty. Nie zrozumcie mnie źle bo nie chodzi mi o to aby całkiem z przyjemności zrezygnować. Jestem za tym aby obiady i drugie śniadania robić w domu a do restauracji chodzić raz na jakiś czas i niech to się stanie uroczystością a nie normą.
Drugą rzeczą jaką zrobiłam to poprosiłam moich domowników aby na kartkach napisali swoje ulubione dania. Zapisałam je w zeszycie i obok każdego napisałam jakie będę potrzebować produkty do przyrządzenia go.
Raz w tygodniu (zazwyczaj w sobotę) robię plan menu na kolejny tydzień i mój zeszyt bardzo mi w tym pomaga;) Sprawdzam w szafkach co mam z potrzebnych produktów a czego nie mam ląduje na liście zakupów.
Punkty których się trzymam:
1. Jedz w domu
2. Przygotuj jedzenie do pracy i szkoły
3. Na zakupy jadę z listą
4. Kupuję zamienniki droższych produktów (często te same firmy które sprzedają swoje produkty pod nazwą marki produkują jedzenie dla dyskontów pod nazwą własną)
5. Nie robię zakupów gdy jestem głodna ;)
6. Nie zabieram dzieci na zakupy.
7. Na zakupy zabieram torby z materiału aby nie kupować przy kasie foliowych.
8. Staram się gotować podwójne porcje aby jedną zamrozić na kolejny raz.
9. Zupy gotuję na dwa dni
10. Koncentruję się na warzywach i owocach sezonowych.
11. Kiedy udaje mi się kupić w promocji więcej produktów to je mrożę.
12. Prawie zawsze nasz obiad składa się z dwóch posiłków bo po np. tylko zupie moje chłopaki po godzinie siedzą już w lodówce a tańszy jest porządny obiad niż tzw. zapychacze.
13. Uważam na promocję bo często cena początkowa jest zawyżona.
14. Przed wyjściem na zakupy zdarza mi się robić zdjęcie lodówki aby mieć możliwość w sklepie sprawdzenia czy np. jest ketchup, musztarda czy masło ;)
15. Kupuję wody w 5 l opakowaniach (cena butelki 1,5l to 2zł cena butelki 5l to 4,80zł w skali roku to znów niezła suma. A o ekologii nie wspomnę ;)
16. Na koniec najważniejsze... ustalam określony budżet (u mnie jest to tygodniowy). Posługuję się gotówką więc wypłacam pieniądze i dzielę na cztery tygodnie. W ten sposób lepiej je kontroluję niż poprzez płacenie kartą.
Staram się być również kreatywna choć kucharka ze mnie średniej klasy ale nigdy nie wyrzucam jedzenia.
- Jeśli widzę że został sos to go mrożę.
- Z ziemniaków z poprzedniego dnia robię kopytka
- Resztkę rosołu zostawiam albo na bazę do sosów albo robię pomidorową.
- Kiedy jeszcze jadłam mięso to ścinki mięsa i wędlin mroziłam aby kiedyś wykorzystać do bigosu.
- Nieświeży chleb zużywam do tostów lub mielę na bułkę tartą.
- Robię bulionetki o których pisałam --- > TUTAJ
- Mrożę sezonowe warzywa.
Pamiętajcie że najważniejsze to planowanie!!!
To chyba na tyle moich rad. Mam nadzieję że znajdziecie tu coś dla siebie. Będzie mi bardzo miło jeśli podzielicie się w komentarzach swoimi radami ;)
Pozdrawiam ciepło